czwartek, 20 października 2011

Gwiezdny pył. Gwiazdka z nieba.

Niebiańskie atrakcje.

Oczywiście przede wszystkim - "lampiony szczęścia", czy jak je zwał, tak zwał. Szturmem zdobyły popularność na weselach, cieszmy się tą modą.


Fotografia z poznańskiego bicia rekordu w ilości puszczonych lampionów - z okazji Nocy Świętojańskiej. Odsyłam do strony z filmikami, robią niesamowite wrażenie.
Z obserwacji na weselach, na których widziałam tę atrakcję - wskazówka. Świadkowie, czy inne bliskie osoby, powinny potrenować puszczanie lampionów. I móc zarówno rozkręcić akcję, jak i utrzymać ilość lampionów w powietrzu na atrakcyjnym poziomie, a także pomóc opornym. Inaczej zamiast zapierającego dech w piersiach widowiska będziemy mieć zawody, komu uda się prawidłowo wypuścić lampion. Co też jest zabawne, ale już nie tak efektowne. A w zbliżających się, chłodnych miesiącach, może być wręcz irytujące.

Formę lampionów możemy powtórzyć też we wnętrzu - znalazłam instrukcję dla cierpliwych:
Ja osobiście poddałabym się po 2 sztukach i poszła na kompromis w postaci zgniecionych kulek.


Sprowadzanie wina z Kalifornii jest zapewne zbytnią ekstrawagancją, ale na takie butelki miło popatrzeć. 12 Signs do inspiracji.

Na stronie Marthy Stewart, skrzyni skarbów inspiracji, znalazłam ten słodki klejnot:

Cukiernia o wdzięcznej nazwie Promise Me Chocolate ma w ofercie między innymi poniższe czekoladki z nadzieniem miętowym:
 Ponownie koszty znacznie przekraczają przeciętny budżet. Rozwiązaniem jest zakup foremki do pralinek i przed wlaniem czekolady pociągnięcie wnętrza perłową farbą spożywczą.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o serię astralną. Pora na nowy cykl. Zdradzę, że zainspirowany nadchodzącym świętem. Będzie kontrastowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz